Bracia

Dziś kolejne opowiadanie z uniwersum Arsheh :). Endżojcie i podrzućcie komentarze. *** Photo by Tom Crew on Unsplash Było ślisko, mokro i burczało im w brzuchach. Pege po raz kolejny zaklął pod nosem. I jeszcze te kurewskie dziwaczne odgłosy dobiegające z dalszych korytarzy. Tylko czekał, aż coś wyskoczy zza najbliższego załomu skalnego i rzuci mu się do gardła. Vaalgar wydawał się być równie beztroski co zwykle. - Mówię ci, to już niedaleko. Tamten podróżny mówił o przejściu kilku korytarzy w głębinie tych jaskiń. - W głąb, głąbie. Jednak brat nie słuchał go. - Wyobrażasz sobie? Jak w końcu stąd wyjdziemy będziemy mogli ulotnić się z Mirty i zacząć żyć pełną piersią. - To moglibyśmy zrobić już dawno temu. - Mruknął Pege otrzepując ze znoszonej kurtki kolejne krople wody, które raz po raz kapały z nawisów skalnych. - Mieliśmy całkiem fajną propozycję zarobku w Arsheh. - E tam, praca w Arsheh, kiedy możemy mieć wszystko w mgnieniu oka! - No ...